- Na naszym podwórku
- 23 kwietnia, 2021
- Trek
Xterra – Szalona pogoń za marzeniami Już jako małe dzieci mamy swoje marzenia, wizje przyszłości, pomysły na to, kim chcemy być. Często są one zgoła inne niż późniejsza rzeczywistość. Wraz z dorastaniem i kolejnymi doświadczeniami lepiej znamy siebie i wiemy czego chcemy.
W sporcie często bywa właśnie tak, że nasze cele i marzenia powstają na bazie doświadczeń, napotkanych ludzi, wydarzeń. Gdyby ktoś mi powiedział, jak miałam kilka lat, że będę sportowcem z ambicjami, by rywalizować z najlepszymi zawodniczkami w off road’owym triathlonie, to pomyślałabym, że zwariował…a tu proszę.
Sport pokochałam przez pływanie, następnie odkryłam kolarstwo górskie, które po dziś dzień zajmuje szczególne miejsce w moim sercu. Jednak to właśnie Xterra — triathlon w wersji terenowej — sprawiła, że marzenia nabrały kształtu. Pojawił się plan wieloletni, skomplikowany i kosztowny. O ile jeszcze jak zaczynałam, można było wystartować w jednej z edycji Xterra na terenie kraju, to obecnie wszystkie starty wiążą się z wyjazdem za granicę. Jeśli kochasz to co robisz i pragniesz więcej, to okazuje się, że mało co jest niemożliwe.
Tak też w pierwszym moim sezonie rywalizacji w Xterra, wydałam wszystkie moje oszczędności, spakowałam mojego Treka i pognałam za marzeniami. Zrealizowałam mój pierwszy sezon jako zawodniczka PRO Xterra, wystartowałam i walczyłam na zawodach w kilku krajach, między innymi na Cyprze, we Włoszech, Francji, Szwajcarii, Rumunii i Danii. Ostatecznie w całym cyklu europejskim udało mi się zająć 6 miejsce w elicie kobiet.
Był to dla mnie niespodziewany sukces i bodziec, by kontynuować tę przygodę życia. Sezon 2019, jeszcze więcej wyjazdów, kombinowania i zaangażowania. Tamten rok był jak życie w kalejdoskopie… z jednej strony masz firmę trenerską i prowadzisz zajęcia zdalnie na miejscu 6, czasami 7 dni w tygodniu, a z drugiej latasz po całej europie z rowerem w walizce. Każdy wyjazd to załatwianie zastępstw na grupach, masa roboty logistycznej i próba ogarnięcia tego tak by się nie rozsypało. Zawody w niedziele, a przylatujesz w piątek wieczorem, powrót do domu w poniedziałek rano, a najlepiej jeszcze w niedziele wieczorem, żeby zdążyć na poniedziałkowe zajęcia. Fakt, że byłam zdecydowanie bliżej czołówki niż w poprzednim sezonie, namacalny postęp i rywalizacja z zawodniczkami, które podziwiałam, przepiękne miejsca i nawiązane przyjaźnie, dodawały masę energii. Uzależniłam się…i jednocześnie wyczerpałam.
Po sezonie czułam jak dużo mnie to kosztowało i kolejny rok miał już wyglądać inaczej, profesjonalniej. Mniej startów, ale porządnie zaplanowanych. Więcej czasu na miejscu, by móc rywalizować na większej świeżości. I nagle pach, Covid. Marzenia każdego sportowca legły w gruzach. Pojawia się pytanie „co teraz?”. Przecież się nie poddam, nie tupnę nogą i nie popłaczę.
Rok 2020 przeznaczyłam na pracę nad firmą, swój rozwój osobisty i ułożenie życia, tak by w kolejnych sezonach mieć więcej swobody w działaniu — dosyć odważnie w momencie, kiedy każdego dnia się zastanawiasz czy zaraz się wszystko nie rozpadnie.
Sezon 2020 się skończył, cele osobiste zrealizowane, nawet udało się powalczyć na trasach większości kolarskich imprez, które od dawna krążyły po głowie, a przez europejskie tri nie było na nie czasu i możliwości. Nadszedł 2021 rok i znowu siedzisz… głowa szaleje, planuje, marzy. Marzy o powrocie, układasz cały misterny plan. Niestety wkracza rzeczywistość i okazuje się, że pewna jest tylko zmiana. Tak więc marzenia pozostają w serduchu, robota nad sobą, by być lepszą zawodniczką in progres… a co z zawodami? Czy będą w maju, sierpniu, wrześniu czy za rok. Bez znaczenia. Marzeń i mojej drogi do celu i satysfakcji z niej każdego dnia, nikt mi nie odbierze.
W imię „Ucz się z wczoraj, żyj dla dzisiaj, miej wiarę w jutro”. Wskakuję na moją piękną Madone i lecę podziwiać widoki nad jeziorem Żywieckim, a co dalej to się jeszcze okaże.
About the Author: Trek
Nasza misja: tworzymy tylko produkty, które kochamy, oferujemy wyśmienitą obsługę oraz gościnność i zmieniamy świat na lepszy namawiając ludzi na przesiadkę na rower.