Przesiadka Ministry Co czuje człowiek, który przesiada się z roweru o własnościach aero na rower najlepszy do wspinania się? Otóż ten człowiek czuje wszystko!

Przesiadka Ministry Co czuje człowiek, który przesiada się z roweru o własnościach aero na rower najlepszy do wspinania się? Otóż ten człowiek czuje wszystko!

Cześć, tu Ministra Kolarstwa! Opowiem Wam, jak po ponad roku jazdy na Treku Madone (model SLR7 Disc) przesiadłam się na nową Emondę.

 

Na co dzień przebywam na bezlitośnie płaskim Mazowszu, które nie pozwoliłoby poczuć, o co chodzi w koncepcji najszybszego roweru do podjeżdżania i szczęśliwie się stało, że #nowaemonda dotarła do mnie, gdy przebywałam z moją babską ekipą na campie w Bukowinie Tatrzańskiej. No tu już się można pobawić.

Testowo dostałam wersję SL7 Disc na eTap, co było dla mnie olbrzymią zmianą, bo poprzedni model Emondy, na jakim miałam przyjemność ścigać się i po prostu jeździć był na Shimano Di2, tak samo jak w przypadku przepięknej wojskowo-zielonej Madone.

Obsługa eTapa nie wymaga jakichś turbo umiejętności, trzeba tylko przyswoić inną kombinację działania klamkomanetkami. Czy konieczność jednoczesnego użycia obu manetek, żeby zrzucić z blatu, czy na niego wrzucić jest jakoś dyskusyjnie skomplikowana – nie wiem, raczej myślę, że jest to dość intuicyjne i w sytuacji podjazdu o nachyleniu 17% po prostu się „jakoś” cudownie o tym jednak pamięta.

Emonda Ministry

Emonda już pierwszego dnia mogła pokazać, do czego jest stworzona.

 

Wybrałyśmy się bowiem z Dziewczynami na metę wyścigu Nowy Targ Road Challenge. Na podjeździe w Czarnej Górze, na którym czeka na „dzień dobry” na człowieka 15% nachylenia, nie poczułam trudności na podjeździe, wręcz zdziwiłam się, że udało mi się odstawić dziewczyny, które dojechały do mnie po chwili (zdziwiłam się, bo ostatni mocniejszy wysiłek, który możnaby na upartego nazwać treningiem, wykonałam w połowie lipca, jadąc charytatywne 500 km z Częstochowy do Gdańska, reszta moich aktywności to działalność szkoleniowa, a więc jeżdżę tempem kursantów).

Rower już od pierwszego machnięcia korbą robi odjazd, a z powodu swojej sztywności i wagi zbiera się od razu. No właśnie wagi – rower bez pedałów na ramie w rozmiarze 56 waży 7,95 kg. Ja swojej Emondy (mój rozmiar ramy to 50) nie ważyłam, a nawet swoje jej dołożyłam – mam pedały z pomiarem mocy, których synonimem ani nie będzie piórko ani nie będzie koliber ani piórko kolibra.

Szczerze przyznam zatem, że nie znam tego parametru, a nawet pewnie dość obrazoburczo przyznam, że niezbyt mnie to interesuje, zwłaszcza, że sama do swojej wagi (wagi człowieczej) mam kilka zastrzeżeń, a konkretnie jedno duże, że nie jest taka, jakbym chciała i pewnie nigdy nie będzie. Dla mnie na pewno najbardziej istotne jest to, że ten rower na podjazdach sprawia wrażenie, jakby sam jechał.

Litwinka. To już!

 

Sztywny podjazd pod Litwinkę – tam gdzie pojechałyśmy kibicować ścigającym się dziewczynom – zrobiłam… trzymając w jednej ręce telefon, bo jedna z uczestniczek mojego campu przeoczyła skręt na tę Litwinkę właśnie i czekałam na telefon od niej.
Nie zaginałam się tam jakoś wybitnie, nie zredukowałam przełożenia do ostatniego dostępnego zakresu i na samym końcu podjazdu zaskoczyło mnie, że to już. Ale: jak już!?

Moja poprzednia Emonda, rower, który woziłam na wakacje do Hiszpanii także miała te same własności. Ten rower pod górę się nie zastanawia. On odjeżdża przy minimalnym ruchu korbą. Emondy używam też na terenach płaskich – na stałe w Bukowinie niestety nie mogę bawić. No i także tu, na Mazowszu, na płaskim, rower rozpędza mi się imponująco szybko. Nadal uważam, że jest przyjemnie lekki. Bardzo sobie chwalę jego zwartą gotowość do rozpędzenia się, ta rama ma w sobie taką rozbrajającą agresję.

Emonda Ministry

Rama nowej Emondy ma wiele z Madone, do której mam potworną słabość – wspólnego: jest bardzo, ale to bardzo aerodynamiczna. A jak się dowiedziałam, że Emonda także – tak jak Madone, może mieć kokpit zamiast klasycznej kierownicy szosowej, to już wiedziałam, co wybiorę na nowy sezon. Jeśli mnie zapytacie, co wybrać – odpowiem, że najlepiej to nie musieć wybierać.

Ale wiecie… wybrałam Emondę. Na Di2, na tarczach, na kołach z nieco wyższym stożkiem, no i z kokpitem. Kokpit jest totalnie kolarsko sexy. Kokpit pasuje do Emondy bardzo.

Chwalę sobie.

Emonda – najszybciej podjeżdżający rower

„Nie miałem nigdy do czynienia z rowerem, który tak idealnie trafiałby równowagę między aerodynamiką i lekkością jak nowy Trek Émonda.” –Vincenzo Nibali
SPRAWDŹ GO!

About the Author: Trek

Nasza misja: tworzymy tylko produkty, które kochamy, oferujemy wyśmienitą obsługę oraz gościnność i zmieniamy świat na lepszy namawiając ludzi na przesiadkę na rower.